Arek Kowalczyk
Negocjacje z Litwinami na temat współpracy przy budowie elektrowni atomowej w Visaginas zakończyły się na początku grudnia ubiegłego roku. O zawieszeniu rozmów zdecydowała niska rentowność inwestycji. Tomasz Zadroga, który przestał być prezesem spółki w połowie grudnia, dziś broni swojej decyzji. - Przy założeniach, które mieliśmy na stole, projekt był nieefektywny ekonomicznie. To nie jest tak, że PGE przestała być zainteresowana projektem, tylko warunkami, które były oferowane. Wierzę, że również ten projekt można w długim terminie zrealizować - powiedział Tomasz Zadroga podczas IV Forum Efektywności Energetycznej.
W ubiegłym tygodniu litewski rząd i inwestor strategiczny z Japonii, firma Hitachi podpisali umowę koncesyjną na budowę elektrowni. Koszt całej inwestycji szacowany jest na ok. 5 mld euro. Według założeń rządu na Litwie elektrownia zacznie działać najpóźniej w 2022 roku.
Elektrownia Vidaginas ma zastąpić zamkniętą od kilku lat siłownię Ignalina. Projekt miał być realizowany wspólnie przez Litwę, Łotwę, Estonię i Polskę. Były prezes PGE jest zdecydowanym zwolennikiem energetyki jądrowej w naszym regionie. - Energetyka jądrowa trzeciej generacji jest bardzo bezpieczna. Jest ona bardziej bezpieczna niż wiele innych technologii, których w tej chwili na co dzień wykorzystuje się w energetyce - mówi Tomasz Zadroga.
Jak podkreśla fakt, że Niemcy przyspieszają proces wycofywania się z programu nuklearnego wynika raczej z przyczyn polityczno-ideologicznych. - Niemcy z założenia postawili na drogą energię wiatrową. Niemców na to stać, Polski nie - dodaje były prezes PGE.
Do energetyki jądrowej ma przekonać Polaków 2-letnia kampania informacyjna, którą rząd rozpoczął w ubiegłym tygodniu. - Wierzę, że kampania informacyjna pomoże przekonać społeczeństwo, że energetyka jądrowa nie jest niebezpieczna, tak jak uważa się w niektórych miejscach Polski i pewne grupy próbują to wmówić wszystkim mieszkańcom - podkreśla Tomasz Zadroga.